
Kolejny obrońca Krzyża umarł. Włodzimierz Kaczanów, doktor filozofii, pułkownik Wojska Polskiego (brał udział w misjach WSI na Białorusi), biznesmen polski, piłsudczyk przyjazny endekom, przeżył rodzinną tragedię związaną z życiowym wyborem córki...
Właśnie zadzwonił Zenon Nowak i powiedział, że Włodek nie żyje. Zmarł o 09:45. + Niech spoczywa w pokoju! Takim go zapamietaliśmy - dziarski pan z siwą brodą, często rubaszny, polski wojskowy, udzielał się na Krakowskim Przedmiesciu przy Krzyżu. Potrafił stawiać czynny opór Wrogom - zachował się film Doktora Paluski o tym jak Włodek unieszkodliwił napastnika nokautując go i rzucając na warszawski bruk. Kolegował się z Edwardem Mizikowskim i Dariuszem Komorowskim. Zawsze przynosił nagłośnienie, dzięki któremu Obrońcy Krzyża mocniej oddziaływali na rzeczywistość warszawską.
Zachorował w Wielki Piątek. Wiadomość o Śmierci zastała nas 10-go kwietnia, w dzień rocznicy zamachu na Krzyż, Którego tak dzielnie bronił. No i dzisiaj dołączył do Barbary Gontarskiej, którą pochowaliśmy niedawno na Cmentarzu Bródnowskim.
A ja chcę szczególnie Włodkowi podziękować, że razem z narodowcami warszawskimi dzialnie pikietował i protestował z Krzyżem przed siedzibą Krytyki Politycznej w 2011-tym - wtedy gdy nam sprowadzili bojowkarzy z Niemiec, którzy pobili polskich patriotów.
+ Cześć Jego Pamięci!
To był porządny facet patriota.
Walczył do końca to był bohater widziałem go jak w spiekocie dyżurował przy krzyżu Polskim na Krakowskim Przedmieściu. Nie mogłem pojąć z kąd ten starszy pan ma tyle sił.
Będzie nam brakowało Cię doktorze filozofii.
Cała Polska oddaje Ci dziś honory.
Niezapomnimy Twojego oddania dla Ojczyzny.
Sława Bohaterom!
Chwała i pamięć dla bohaterów!